20 stycznia 2010

tiktaki na topie

Zaczyna się zawsze tak.
Poplosie dla tićtaci.
Słucham.
Poooploszę dwa tićtati.
Proszę. Ale na dwóch się rzadko kiedy kończy. Po czterech również. Zasadniczo dobija do sześciu.
Z dwoma tiktakami w dłoni siada na fotelu/kanapie/podłodze. Jeden do buzi. Drugi czeka w garści.
Niczym mantrę powtarza:
Nie glyziemy tylko ćciemy.
A i tak gryzie.
I znowu zostanie na tym przyłapana.
I znowu główkuje skąd Mama wiedziała.
Minę ma wtedy jak Ciocia Asia, kiedy została przyłapana bez kapci podczas sławetnej rozmowy telefonicznej.
Skąd ojciec wiedział?
Pełna konspiracja.
Więc po raz kolejny powtarza:
Nie glyziemy.
I znowu.
Poooploszę dwa tićtati.
Ok. Ostatnie. Taaaa....
I czasami działa.
Ale często słyszę za plecami.
Poploszę dwa tictati.... i zanim otworzę buzię... ośtatnie takie, ośtatnie tićtaci... wymachuje przede mną palcem.
Jak ostatnie to ostatnie.
Telaz psielwa na tićtaci. Psielwa.
Dziecko ma tak, że jak mówię 'nie' ze słodyczami /Tato rzadko mówi nie - sorry ;)/ to nie dyskutuje długo. Bo, że dyskutuje to wiadomo. Tak dla zasady trzeba. Ostatnie to ostatnie. Przerwa to przerwa.
Czasami korzysta z obecności osób trzecich.
Pooploszę tićtaci. Jeden dla Baby, jeden dla Mamy, jeden dla Hani.
Bo z dzieleniem się jesteśmy na plusie.
Chwilowo.

I tak wiele osób nie może pojąć, że Dziecko nie je czekolady, ciastek i mnóstwa innych słodyczy. No przecież je miniminsi - z 8 drażetek ;) I, że nie daliśmy jej spróbować chipsów i innych. I, że to okrutne bo słodycze są dla dzieci.
Cukier wszechobecny cukier ;)
Kiedy to się zmieni? Chyba nigdy.

2 komentarze:

Magda pisze...

Z tym cukrem to jest jakaś masakra w naszym społeczeństwie zacukrowanym i zasolonym... Ja już się przestalam tłumaczyć, czemu. Po prostu mówię nie i każę cofnąć darującą rękę. A z oczu biją mi chyba gromy a z pyska piana, bo ręka darująca zazwyczaj się cofa ;)

Nie mogę się nadziwić jej pięknymi zdaniami. Słodkie. Bez cukru ;)

Delie pisze...

Cukier jest nawet w produktach dla dzieci, to co się słodyczom dziwić. I chociaż nie mam antycukrowej jazdy, to mnie to denerwuje.
Szczęśliwie u nas akceptowane (przez Dziecko) są tylko dwa słodycze-gorzka czekolada (ta mega gorzka) i żelki/żelkopodobne historie. Reszta jest odrzucana z marszu. Przez Chłopca. Nawet kiedyś zrobiłam eksperyment co i czy weźmie dając mu słodyczowy wybór-pełen asortyment z kredensu Babci. Wziął gorzką czekoladę - 90%. Dlatego u nas nie ma problemu z częstującą ręką, bo On dziękuje i nie bierze (no, chyba że jest to żelek lub gorzka czekolada).