
Opowiadanie o kwiatkach to jedno z ulubieńszych zajęć.
Choć poodlądamy twiatci ! słyszymy niejeden raz. I oprowadza po grządkach. Tutaj Babci. Tu Mamy. I zna się.
Tutaj jest Hani cynia. Ktoś kto o kwiatkach wie niewiele mógłby jej nie uwierzyć. Ale tak jest. Hani.

Zna prawie wszystkie kwiatki w ogrodzie. Prymulki totalnie nie zapadły jej jedynie w pamięć - bo po za tym - wskazuje bratki i recytuje -
twiaćti, blatci i błatatci , obok rośnie niecierpek którego nawet nazwa pełna się trzyma. Bo niezapominajka tuż obok brzmi jak
pominajcia. Jest różyczka i tytoń i lwia paszcza i sama nawet nie bardzo kojarzę. No i stokrotki. Skrupulatnie zrywane i zbierane do wiaderka z wodą. Ale stokrotek u nas dostatek.
I tłumaczy mi jakbym nie wiedziała, że te kwitną a te przekwitły.
I co dzień spotykając się z sąsiadką na dzień dobry (albo za dzień dobry) wyłudza kwiatek z jej ogródka. Jakikolwiek. Choćby źdźbło trawy.
I siedząc na ławce opowiada o choince -
to dzewo idlaste. Jak sosna.
Tak. Kiedyś była o tym rozmowa.
Przyroda się jej trzyma.
:)
1 komentarze:
Cudnie!
Mała kwiaciareczka rośnie :) Śliczna, mądra panienka :)
A kwiatów to zazdroszczę - naprawdę aż tyle już u Was kwitnie? Muszę się wziąć do roboty! Buziaki :)
Prześlij komentarz