31 maja 2010

niedzielna zmiana klimatu

W niedzielę zrobiliśmy sobie wycieczkę.

;)

Zmiana klimatu z wiejskiego na miejski. Totalnie.



Na trasę naszego spaceru Hanka weszła odrobinę zaspana. I od początku jej się nie podobało bo na wstępie stwierdziła Tutaj hendzi siku i tupą.
Może troszeczkę ;).


Potem się rozbudziła i wyluzowała.
Hania coś chce!
Ale już co? to nie wiadomo.
I tak jest dosyć często. Hanka nie jest dzieckiem co chce wszystko. Hania zawsze chce coś. Coś w moim stylu. I Cioci Asi stylu jeszcze bardziej.
Tym razem było - Hania chce balona ! Bo czego można chcieć na starówce. Lody odpadają. Jedzenie jest oczywistością, której początkowo nie trzeba chcieć.
Balony.


Jak już doszło do wybierania to - słowem - panowie sprzedający mieli wiele cierpliwości. Tacie cierpliwość się kończyła a Mamie skończyła i balona wybrała sama. Ku radości Dziecka. Bo jak widać to również dziedziczne - czyjeś wybory bardzo ją cieszą o ile są trafne :)

A wszystko to skończyło się jedzeniem. I hasło - restauracja - uradowało dziecko najbardziej. Bo Hanka kocha chodzić do restauracji. A w restauracji koniecznie musi być soczek ze słomką i oliwki. A tym razem musiała być i pizza. I była.

2 komentarze:

Delie pisze...

Czyli weekend udany jak nic;)

Magdalena Wojcieszak pisze...

super dzien!rodzice zadowoleni i dziecko szczesliwe!super!