Ku wielkiej mojej rozpaczy Hanka całkiem sprawnie nauczyła się wchodzić na kanapę. Wchodzenie to mały pikuś i niewielka frajda. Lepsze jest bieganie po kanapie. Przechodzenie a raczej przerzut z kanapy na pobliski fotel i powrót. No i co najlepsze - schodzenie. Za pierwszym razem ku ogólnemu zadowoleniu i zachwytowi Hanka zeszła tak zwanym tyłkiem bez uszczerbku na zdrowiu. Ale to było pierwszy i ostatni raz. Teraz schodzi standardowo głową w dół. Nie dość, że i tak ręce trzymam całe dnie w pogotowiu żeby ją z opresji ratować to jeszcze zawału kiedyś dostanę. Ale Hanki to wcale nie rusza bo wiadomo, że im większe prawdopodobieństwo uszkodzenia ciała tym atrakcja większa. To akurat ma po mamusi ;D Fotostory raczej pierwsze i również ostatnie jak na razie bo ręce obecnie służą Hance i nie ma tu miejsca na trzymanie w nich czegokolwiek :)
9 grudnia 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
5 komentarze:
tak patrzę i myślę... ile to przede mną... ;)
Magda a ja zazdroszczę, że masz to jeszcze przed sobą :) bo Tola starsza będzie, może rozważniejsza a na pewno więcej będzie można starszemu dziecku wytłumaczyć... bo jak mam powiedzieć 10 miesięcznej Hance jak schodzić z kanapy, jak pokazać, skoro na każde próby odpowiada z roztargnieniem 'BAA' i leci dalej ;D
Kala - jak masz tłumaczyć? Długo i cierpliwie, i "ręcznie" pokazywać :) Wiem, że to brzmi jak banał ale uwierz, że Hania, mimo tego że starsza od Twojej była, bardzo długo preferowała skok z kanapy na główkę albo bokiem w ostateczności i bardzo bardzo wiele razy pokazywałam i tłumaczyłam, wreszcie załapała :) Tak więc spokojnie, zakuma dziewczynka :)
skok godny Małysza ;) powodzenia matko w tłumaczeniu :)znając Hankę szybko zajarzy:)
oj aneczko żeby tak było... bo jak na razie to i tak cudem unika zderzenia z ziemią ;D
Prześlij komentarz