Właśnie wtedy, zauważyłam brak krzyku przy wieszaniu prania. Co było objawem niepokojącym. Okazało się jednak, że Dziecko nabyło nową zręczność. Przypinanie i odpinanie spinaczy do bielizny już nie jest żadną tajemniczą czynnością. Stało się ordynarną umiejętnością. Co ważniejsze, nie wymagającą wykorzystywania osób trzecich, głównie Marki.
Hanka ewoluuje. Pisałam ;)
A gdzieś w okolicy późnego maja Matka odkrywa zdjęcia w telefonie.
;)
29 maja 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
SKĄD JA TO ZNAM! SAMA KIEDYŚ TAK ROBIŁAM. NO I JESZCZE WĘŻE KLAMERKOWE. KLAMERKA PRZYPINANA DO KLAMERKI I WĄŻ GOTOWY. :) BUZIAKI
oj tak to super zabawa, Longinia pomysl z wezem super. u nas na razie jest zabawa z klamerkowym pajakiem z ktorego super sciaga sie skarpetki:)
Prześlij komentarz