Pamiętam, że lipiec był znośny. Sierpień był ciężki. Wrzesień różnie bywało. Październik czy ja wiem. Listopad - dużo narzekałam?
Zmierzam do tego - i tego się obawiam, że jak to powiem to jutro będę miała bunt dwulatka na maxie - że jest dobrze.
W okolicy 18 miesięcy było dramatycznie. Ja tak to odczuwałam. Nie mogliśmy się z dzieckiem dogadać bo kiepsko mówiło i do końca samo nie wiedziało co. W międzyczasie szły boleśnie zęby, zabrałam smoczka i posadziliśmy ją na nocnik. No dramaty.
Dzisiaj Babcia po wizycie u Hanki stwierdziła, że ona straszna dzisiaj jest. Najlepsza może nie była. Wszystko na nie. Ale bywało gorzej. Bo z Hanką teraz potrafię sobie poradzić. Potrafię się dogadać. Mimo iż jest na nie to jak sobie przemyśli to wychodzi tak. I sądzę, że wszystko co do tej pory przerabiałyśmy złego było spowodowane albo ocierało się o niemożność komunikacji. My nie wiemy co ona, ona nie wiedziała jak nam to powiedzieć.
Potrafię jej wytłumaczyć. I widzę, że rozumie. Pewnie, że się złości i krzyczy ale moje słowa do niej docierają a jej słowa do mnie. Pewnie, że mnie testuje - rzadko ale jednak.
Dzisiaj czułam się z nią dobrze. Mimo tego, że forsowała swoje przez pół dnia a ja konsekwentnie mówiłam nie i może jestem wyrodną matką ale przynajmniej konsekwentną.
Ale ja nie wiem czy dzisiaj to jestem obiektywna bo facebook mówi, że mam 91% szczęścia dzisiaj ;)
I jak sobie pomyślę o tym buncie dwulatka. I o Hance. To jakoś mi nie współgra. Bo niby co by miała robić w tym buncie. Kilka miesięcy temu przerobiła rzucanie sie na podłogę - raz bo nic nie wskórała. Uciekanie na spacerach - siedziała w wózku tak długo aż przestała i teraz sama przypomina o trzymaniu za rękę. Przestanie jeść ? proszę ;) nie będzie nas słuchać? - czasami słucha czasami nie jak każde dziecko ale nie odczuwam silnego dyskomfortu z tym związanego. Dyscyplina to moje drugie imię ;) a Matka ma zawsze rację. Zresztą Hanka nie ma z czym się buntować. Staram się iść na kompromis. Dotrzymujemy danego jej słowa. Umowa to umowa i Hanka dobrze o tym wie. I ja jak na razie o te bunty jestem spokojna. No chyba, że totalnie hormony jej zaszaleją ;)
Ale jak nie Hanka to kto inny. Na pewno kiedyś dostaniemy w kość.
Zresztą jutro też jest dzień.
I może wcale nie mój szczęśliwy ;D
Zdyscyplinowane mycie ząbków ;D
30 listopada 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
Podoba mi się to co napisałaś. Bardzo.
Jeden z pierwszych czasowników wymawianych przez moje dziecko brzmiał: "umawiamy się?".
Wszyscy się śmiali kiedy do rocznego malucha tak mówiłam. A on zapamiętał, że umowa jest umowa. I tego się trzymamy. I czasem to ratuje nam życie, a nerwy na pewno.
Pozdrawiam!
na tej fotce -po prostu anioleczek!
Obym ja tez tak potrafila w przyszlosci :) trzeba miec wielką cierpliwosc i siłę woli zeby nie ustąpić swojemu dziecku :)
Prześlij komentarz