30 czerwca 2009

jak to z tym domkiem było ?

Na widok samego opakowania już było wesoło.
Potem rzuciłam jej na pożarcie basen z kulkami.
Nie wiedziałam, że to taka zabawa.
Nie chciała iść do domu na popołudniową drzemkę.


A potem to już się działo....
Początkowa euforia szybko ustąpiły miejsca histerii i rozpaczy.
Trwało to jakieś 20 min.
Bo wszystko nie tak.
Nie zawsze udało się wejść przez zjeżdżalnie.
Basen stał nie w tym miejscu.
Lalka spadła z huśtawki.
Po prostu za upalnie było, zbierało się na deszcz i jakaś burza musiała przyjść. Hanka załatwiła to po całości.
Ja nauczona doświadczeniem "po pierwsze nie pomagaj" przyglądałam się z boku.
I w między czasie wersja optymistyczna wyglądała mniej więcej tak...




Ale na spokojnie to Hanka domkiem zachwycona.
Otwiera i zamyka okiennice.
Zabiera do domku inne zabawki.
Dzwoni do Taty i znajomych ;) bo w domku jest telefon.
Hit miesiąca.

No i bonusik. Skok do basenu z kulkami. Ten to jeszcze był lajtowy. Jest wersja video ale wybaczcie z sił opadłam. Budowanie domku jest wykańczające... i bardzo w Mamy stylu. Mam nadzieję, że tej cechy po mnie żadne z dzieci nie odziedziczy ;)

w oczekiwaniu na...

... paczka dostarczona. Sprawdzona przez zainteresowane strony.


A jak Hanka spała to ja zamiast sobie odpoczywać i nic nie robić to dążyłam do doskonałości na załączonym obrazku. A to skwar i upał. Ale czego się nie robi żeby zobaczyć TĄ minę dziecka... dam znać później czy się podobało :)

językowo o odmianach przez przypadek

Mianownik opanowany. Teraz Wołacz ! I śmieszy mnie przeogromnie.
Do tej pory zwyczajna mama przechodzi w razie potrzeby w mamo. I to zawsze trafia w kontekście "zdania". Podobnie z tato. Aczkolwiek jako, że zwracamy się do niej Haniu próbuje wersji tatu. Coś jej do końca nie pasuje ale kombinuje. Podobnie z babcią- Hankowe baba, jest babu albo babo. Za to z dziadkiem idzie na rekord. Jest dziadzia. I dziadziuś. Dokładnie w takim brzmieniu jak napisałam. Szok.
Do tego wszystko powtarza. Swoje imię. Standard. Iniania, Niania, Nianiu...
i wersja długa:
kiciuś
Papa (MakaPaka)
baja (bajka)
cita (czytaj)
tju (tu)
tam
myj myj (mycie)
dzidzia
dudzu/dudzio (duży/dużo)
maa (mały/mała)
myy (miś mylony często z muu krowa)
kto tam?
nie ma czasami brzmiące prawie jak mama
cio to?
i cały dzień będę dopisywać bo na szybko nie pamiętam (Tato pomóż ;)

na tropie cienia...


... bo u nas to Hanka goni cień.
Nie odwrotnie ;)

w kolorze młodej trawki...



.... zaprawdę powiadam w niektórych kolorach Hanka wygląda komicznie.
Uroczo. Ale komicznie.

29 czerwca 2009

mam władzę...

To super sprawa mieć władzę.
Nawet kiedy ogranicza się ona do pilota od wentylatora.

...

No czasami to szlag mnie trafia.
Bo ludzie to tylko o tym jakie Ona ma te loczki.
Sprężynki.
Kręciołki.
Pierścioneczki.
A kysz.
No ma.
Po rodzicach.
Obojgu.
I dlatego często Hanka chodzi w kapelusiku.
Bo czasami szlag mnie trafia.
Bo ludzie....


A to, że ładne to swoją drogą ;)
A, że się filcują jak zapomnę uczesać to już inna sprawa ;)

apteka

w aptece jest stolik dla dzieci
pomieszczenie klimatyzowane
i kolejka do okienka
ale mama nawet chętnie poczeka
posiedzi na kanapie gdy dziecko się bawi
bo w aptece jest wszystko czego Hanka potrzebuje na chwilę obecną
tylko nie ma nic przeciwko komarom dla dzieci ;D


24 czerwca 2009

do poduszki...

... nie ma to jak sobie obejrzeć katalog Ikea przed snem ;)

kredowy konik

Kreda króluje u nas wszędzie. Na schodach. Budynkach. Piaskownicy. To czemu nie można pomalować konika. Tak była zafascynowała zmianą jego wyglądu, że nawet wszechobecny obiektyw nie wzbudził zainteresowania. Bo przemalować konika kredą to nie lada sztuka... i ciężka praca.

Nadchodzi.....



powszechnie znane potworzasko...

... paszczak- pyszczak i kolanowy wdrapywacz ;)

butomaniaczka... dodatkowo fotogeniczna ;)

23 czerwca 2009

Super Tata...

... bo Tata to Tata. Tato może więcej. Czasami może być niekonsekwentny i nie ma to konsekwencji Hankowych wcale. Mama zdumiona tym do tej pory. Bo Tato to by Córce wszystko i bardziej niż Mama.
I Tato wczoraj przygarnął Makę Pakę.
A Ona aż zatupała z radości.
I wołała Papa Papa (Maka Paka).
I nakarmiła.
Przytuliła.
I jakby był z nami od zawsze.
A Tacie dzisiaj narysowała flamastrami laurkę i ręce sobie przy tym pobrudziła ale wszystko dla Taty !




22 czerwca 2009

Taty pomysł był na medal...


balon

.... wg Hankowej mowy to brzmi jak balan. Bardzo blisko oryginału. Nawet nietrudno się domyśleć. W domu służy jako kolejne narzędzie do straszenia kotów ;)


mama, maluj !!


.. chciałam tylko z lekka dodać, że pogoda w czerwcu tego roku mnie dobija !!

W zeszłym roku, leżałyśmy na trawie i ukrywałyśmy się przed słońcem ...

niedzielna festyniara...

Niedziela dla Hanki była bardzo intensywna.
O poranku nie wspomnę.
W południe poszła z dziadkiem Andrzejem na lokalny festyn.
Wróciła z gadżetami.
Były kłótnie w rodzinie czy to delfin czy ryba.
Najwięcej dyskutowali maniacy discovery.
Potem było popołudnie z babcią Agą na wyjeździe.
Przeżyła.
Babcia oczywiście.
I Tata. I Mama. Bo obawy były, że nie będzie różowo.
Hanka stanęła na wysokości zadania.
Rodzice w tym czasie spożyli syty posiłek w miłym gronie.
Po powrocie do wieczora były harce i swawole.
I krzyki.
I cały dzień dziecko latało a spało tylko 40 min.
Ha.

Zdjęciowo złapani festyniarze. Bo inne atrakcje jakoś nam umknęły.


A tak siedzi dziewczynka w wózku ;)

20 czerwca 2009 sikuuuu...

To jest ten post, za który Hanka może kiedyś strzelić focha.

Ale to wszystko ku pamięci.

Bo Hanka w sobotę pierwszy raz, samodzielnie, po krótkim namyśle zrobiła siku do nocnika !

Nie żebym wiązała z tym jakieś nadzieje na odpieluszanie ;)

20 czerwca 2009

urokliwa

Czasami potrafi taka być. Wychodzi z niej kobieta. Mała. Trzepocze rzęsami. Uśmiecha się. Delikatnie. Przegląda się w lustrze. Czasami odwinie się na pięcie i zalotnie spojrzy przez ramię. Czasami.
A coraz częściej pozuje.



ewolucja malowania

Wkroczyła Hanka dumnie w erę okrągłą. Elipsy. Zamaszyste ruchy rąk.

Do tej pory było początkowo kropkowanie, które przerodziło się w linie pionowe i poziome. Następnie kolorowanie wszystkiego co rodzice narysują. Tato nieszczęśliwy bo on hieroglifami jedzie i Hanki kolorowanie kończy się na zamazywaniu ;) I od jakiś trzech czterech dni próby okręgów. Dumne zamazywanie całych połaci papieru. Pełne energii i bardzo śmiałe.

A farby dalej czekają na inauguracje... ;)

19 czerwca 2009

w poszukiwaniu ładnej Hani...


... znowu poległam ;) zawsze jej jakaś mina wyskoczy ;D

Uwaga nadchodzi UFOL :)

sesja

Hanka dała się wczoraj namówić na pozowanie. Bez biegania czym prędzej do aparatu aby zobaczyć efekt. O dziwo.



A poza tym to bardzo emocjonujący dzień był. Zabrałam dziecko na plac zabaw. Do tej pory nie bardzo ją interesowało. Wczoraj szał. Huśtawki. Karuzela. A najbardziej ku mojemu zdziwieniu wielka zjeżdzalnia. Wielka. Z trudem wsadzałam ją na samą górę. Ale była radość. I wszystkim domownikom opowiadała, że Iniania buj buj Mama tam buj buj... szał.
Koniecznie trzeba powtórzyć.

;)

17 czerwca 2009

histeryczka



Ha. Zdarza się nawet najlepszym. Hance zdarza się rzadko. Ale coraz częściej. Stara się coś na tym zyskać. Nie wiem jak to się zaczęło dzisiaj. Jakiś błąd i zgrzyt w komunikacji. O dziwo. Bo w komunikacji mimo braku słów jesteśmy niezłe. Ale z dzieckiem jak z bombą. A saper myli się tylko raz. A potem to już Hanka poleciała w swej histerii.

Koniec końcem musiałam jej obiecać odcinek Dobranocnego Ogrodu. Po śniadaniu. Ale przed spacerem. Trudno. Stało się. Ale gdybyście widzieli tą żałość kiedy robiła papa jak się bajka skończyła.

Na szczęście (dla mnie) nie prosiła o więcej. Spacer się odbył. A teraz dziecko śpi. Wstanie to i humor się poprawi.

Oby.

16 czerwca 2009

ciastolina jak klocki

Otwieranie.
Zamykanie.
Sprawdzanie czy wszystko na swoim miejscu.
Teraz doszło ustawianie wieży.
No jest fun ;)
Na jej sposób.
Bo to sztuka się nie się ubrudzić i nie obkleić po łokcie....



Kupiłam ostatnio Fabrykę Śmiechu ale to chyba ja mam większy z tego ubaw ;)
Nie no, żeby nie było. Bawi się. Czasami. Ale nie sama. Trzeba siedzieć z nią przy stoliczku. Tju. Na mini krzesełku. Wtedy odciska w ciastolinie swoje palce. Karmi zwierzaki tym co ja wycisnę. Poskubie jak ptaszek robiąc przy tym dziug dziug. Ale inne zastosowania sprawiają jej większą frajdę ;)