Psychicznie u Hanki ok. Fizycznie jest dobrze po dawce nurofenu. Bez tego matce psychicznie jest gorzej a Hankce fizycznie odrobinę niekomfortowo. Ale Hanka w formie dobrej i wystarczającej to szatan w ludzkiej postaci. Dała popis na całego w sklepie. Biegała pomiędzy półkami i czuła się lepiej niż u siebie w domu popychając i krzycząc na ludzi którzy stali jej na drodze. Zachowywała się głośniej i bardziej niż cała grupa trzylatków z pobliskiego przedszkola, które o zgrozo, akurat w godzinach naszych zakupowych zwiedzały i uczyły się co to sklep, chłodnie, wagi i półki. Przedszkolanki z politowaniem patrzyły na mnie biegającą i ze słodkim jadem w głosie nawołującą "Haniu Haniu...." i mają pewnie nadzieję, że Tata wyśle dziecko do innego niż lokalne przedszkole bo u nich to same grzeczne dzieci ;) Ta. Dzieci to chętnie by do dzikich harców dołączyły i szkoda, że tego nie zrobiły :) Lepiej by mi było. Odrobinę.







3 komentarze:
Kala, love!!!
A właśnie też napisałam posta sklepowego :))))
Nie, no powinnam chyba napisać jednak: Hanka, love!
Wreszcie to nie ty byłaś lepsza od grupy wycieczkowej ;)
Dzielna Hanka :D A przedszkolaki niech się uczą ;)
Co do upadania - nie narzekaj kochana, że Hanka pada i BAAAA woła, moja Hanna ostatnio tak się wycwaniła, że po upadku wrzeszczy jakby sobie wszystkie 4 kończyny złamała, za pierwszym i drugim razem leciałam jak głupia i tuliłam bo wystraszyła mnie tym krzykiem, teraz już mi przeszła ta nadgorliwość ;P
Prześlij komentarz