W ramach ćwiczeń z samodzielności Hanka zaciekle zakłada sobie śliniak. Ale nie, nie przed jedzeniem. Przed jedzeniem Hanka bezskutecznie ucieka przed śliniakiem, walcząc jedynie z własnym głodem bo przecież wie, że bez śliniaka na foteliku do jedzenia nie usiądzie, a bez fotelika nie ma jedzenia. I w końcu ulega. Ale w tak zwanym jedzeniowym międzyczasie walczy. Ćwiczy. A jak nie chce się trzymać samo to brodą podtrzymuje. I śliniak w Tatusiowym stylu zakłada. Czyli "plastikiem" do wierzchu żeby się ta miła czysta bawełniana strona nie ubrudziła. To Taty filozofia. No bo po co męczyć się potem z plamami ;)
2 marca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
niesamowicie jest samodzielna :)
u nas tylko na razie zrywanie śliniaka. a w obliczu choroby matka ulega... :/
Hehe, nasza Hania też tak zakłada śliniak, tylko że ona podtrzymując brodą próbuje jeść jednocześnie :P
Prześlij komentarz