22 czerwca 2009

niedzielna festyniara...

Niedziela dla Hanki była bardzo intensywna.
O poranku nie wspomnę.
W południe poszła z dziadkiem Andrzejem na lokalny festyn.
Wróciła z gadżetami.
Były kłótnie w rodzinie czy to delfin czy ryba.
Najwięcej dyskutowali maniacy discovery.
Potem było popołudnie z babcią Agą na wyjeździe.
Przeżyła.
Babcia oczywiście.
I Tata. I Mama. Bo obawy były, że nie będzie różowo.
Hanka stanęła na wysokości zadania.
Rodzice w tym czasie spożyli syty posiłek w miłym gronie.
Po powrocie do wieczora były harce i swawole.
I krzyki.
I cały dzień dziecko latało a spało tylko 40 min.
Ha.

Zdjęciowo złapani festyniarze. Bo inne atrakcje jakoś nam umknęły.


A tak siedzi dziewczynka w wózku ;)

1 komentarze:

Anonimowy pisze...

Było bardzo różowo, bawiłyśmy się wspaniale.. liczę na powtórkę...baba Aga