Zawsze wbrew. Ja tak, ona nie. Ja w prawo, ona w lewo. Jak jest pora obiadowa, Hanka w najlepsze się bawi ale to tylko pozory bo za chwilę wbiega do kuchni awanturując się o "am am". No przecież chwilę temu mówiłam, że śniadanie/obiad/inne gotowe i czeka na zjedzenie. Ciągle się przekomarza. Robi to specjalnie. Na pytanie "czy wychodzimy z kąpieli?" odpowiada oczywiste szydercze "NE", oczekuje naszej jakiejkolwiek reakcji, po czym lekko rozbawiona wyłazi z wanienki. Ja to mam wrażenie, że Ona ciągle ze mnie drwi. Więc dzisiejszy dzień wcale mnie nie zaskoczył swoim byciem "prawie idealnym" Bo przecież wystarczy dzień wcześniej odrobinę ponarzekać a Hanka zaraz będzie udowadniać, że Mama się myli. Pięknie się bawić w miarę samodzielnie. Nie płakać. Nie wymuszać noszenia na rękach. Pięknie zjadać posiłki. Nie rzucać się i nie szamotać podczas zmiany pieluchy.
W jednym miałam rację.
Dzisiaj było jutro.
I oby tak zostało.
Chociażby to przyszłego tygodnia ;)
ps. nienawidzę jak tak siedzi ;)
24 marca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
4 komentarze:
Zarazek też tak często siada. Upominam ją do znudzenia bo ortopeda nas uczulał na takie precelki z kolanek ;) Zaczyna to moje upominanie skutkować - kiedy mała tak usiądzie wystarczy, że usłyszy moje "Haniu!", a już nóżki prostuje ;)
ja zupelnie z innej beczki-cudne sa te klocki ktorymi sie Haneczka bawi-czy moge sie dowiedziec jakiej firmy sa?chcialabym kupic dla mojego synka!bardzo dziekuje za odpowiedz i pozdrawiam:)Anka
A to są Lamaze klocki magnetyczne, kiedyś widziałam na allegro. Ale skąd je mamy to ja nawet nie pamiętam ;)
Gosiu ja też upominam i upominam aż moja siostra mówi, że upierdliwa jestem z tym "haniu, haniu" ;D
ha! znalazlam na allegro! suuper! bardzo dziekuje!pozdrawiam serdecznie
Prześlij komentarz