28 maja 2009

Kłębek nerwów.

Wygląda TAK :

A dlaczego to pojęcia nie mam. Katarek za cudownymi maminymi drastycznymi poczynaniami dnia wczorajszego uciekł przestraszony. Jakieś niedobitki jedynie zostały. Gorączka się dawno poddała. A jednak humorek naszej Hannie nie dopisuje. Od rana zaliczyłam cztery awantury. I było by więcej ale wygoniłam spać. Bo nie można wchodzić na krzesełko, bo jajko nie takie i nie w tej ilości, bo chce wyjść a nie gotowa i czyja to wina a jak wyszła to z pełną premedytacją mimo moich usilnych próśb "Haniu tylko nie pluj piciem, proszę" picie wypluła i musiałyśmy wrócić do domu przebrać oplute ubranie... ale to była moja wina. I na mnie się to zemściło. Heh.

A do tego chciałam napomknąć, że używanie fridy do nosa jest groźne dla zdrowia używającego a nie zasmarkanego. Jednym zdaniem. Dziecko zdrów, matka chora.

4 komentarze:

Unknown pisze...

ale jaki słodki ten kłębuszek, u nas też ostatnio marudy i trzeba zajmować gracjana co chwilę czym innym bo zaraz grymas:)

aneczka_z_Julką pisze...

jej u nas to samo:( dzis zaliczyłam awanturę bo ketchup wypadł z rąk, bo jabłko ugryzła za dużo i nie dała rady pogryźć, bo chcę/nie chcę* (*ja nie wiem i Jula chyba też nie)jeść itp td.
a co do Frudy to właśnie dlatego jej nie używam i zdecydowanie polecam katarek :) trzymajcie się Matko i córko :*

Anett pisze...

nerwy w konserwy i na export jak to się mówi. Chyba jest coś w powietrzu bo my dziś też miałyśmy ciężkie chwile i to po przebudzeniu z popołudniowej długiej drzemki co się nigdy nie zdarzyło!

Anonimowy pisze...

A u nas luzik w tym temacie :) O dziwo ;) (tfu, tfu, żeby nie zapeszyć ;))

gosia z Haniutkiem