6 maja 2009

majówka

Wiele by pisać. W skrócie i o Hance.
Lubi podróże ale najlepiej spała by we własnym łóżku. Więc zmęczenie materiału widoczne znacząco podczas usypiania. Ale im dalej tym lepiej... aż do powrotu. Na hasło wracamy do domu szybko pakuje swoje graty do auta. Dodo. Dom.
Wrażeń co nie miara, wujki, ciocie, małe, duże, dzieci - każdy zna ze zdjęć, bloga i w tym Hanka, która mało wiele pamięta z poprzednich spotkań ale nie boi się. Nie płacze. Nie denerwuje. Jest odrobinę zagubiona na początku ale stara się to ukryć prezentując to co wie. Pokazuje samochód, że piesek szczeka i wprowadza luźniejszą atmosferę. Bo wiadomo wszyscy łapią małego stresa, żeby Hania nie płakała, nie bała się i czuła się dobrze. I czuła się.
Tylko z jedzeniem zonk. Starałam się nie denerwować tym ale ciężko mi szło. Hanka trudno jedząca w domu na wyjeździe je jeszcze gorzej. Rozproszona. Podjadająca. Nie usiedzi. Ciągle coś. Na szczęście głód zabijała nocnym mlekiem. To uchroniło mnie od totalnego zwariowania. Ech. Jak się wyluzowałyśmy obie to trzeba było wracać. A tak było miło.

Dziękujemy oficjalnie za gościnę rodzinie i znajomym :D





0 komentarze: