No i wydało się... oto przyczyna...
A taki skutek... Hanka trenuje nocnikowanie samodzielnie. Cisza w domu nastała. Więc podejrzanie niespokojna się zrobiłam. A tu Hanka sobie w zaciszu łazienki siedzi na nocnku, w pełnym rynsztunku, z książką i trenuje.
Haniu co robisz? Psssiii...
Ok. A zdjąć Ci pieluchę? Niieee...
Ba.
A wyraz twarzy miała "no co, idź stąd, przecież sikam, nie widać..."
To sobie poszłam. Do kuchni. A Ona siedziała tam jeszcze jakiś czas. Potem zmieniłyśmy pieluchę ;)
8 maja 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
Bezbłędnie!!!
skarpetki + mozaika podłogowa - bajer :)
no małymi kroczkami i do przodu ;) a ta książka + nocnik no rewelacja :)
Prześlij komentarz