Czekałam na to od chwili kiedy sobie o tym pomyślałam ;D A od pomysłu do realizacji trochę czasu upłynęło bo dziecko musiało troszkę dorosnąć. Nie żeby był to już odpowiedni wiek na kredki ale kto wie kiedy jest odpowiedni. Mi się podobało wspólne malowanie. Hani podobały się kredki same w sobie. Wyciąganie z pudełka. Oglądanie. I podobało mi się, że Hani się podobało. Że nie olała mnie i mojego pomysłu. Miło z jej strony. I nawet zauważyła, że misia i krowę jej narysowałam ;D Na samą myśl, że to dopiero początek wspólnych zabaw jakoś mi fajnie.
17 stycznia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
4 komentarze:
Kala, zaczynam podejrzewać jakiś wspólny strumień myślowy. Też wczoraj kupiłam kredki :) Ale dziś się tyle dzieje, że chyba poczekamy do wloniejszego dnia.
Nie, no Matka, rysownikiem komiksów powinnaś zostać albo coś :) Ta krowa to jakby żywcem z pastwiska zdjęta :D Przeurocza :D
PS.
Ja przepraszam, ale mi się nasunęło...jak Ty masz na imię tak właściwie...?
Rany! Hania umie pisac "krowę" :) no jak tak dalej pojdzie to za 3-4 lata na uniwer :)
Kredki fajne, Hanka sliczna a kocur tez fajny :)
Magda... strumień myślowy i chorobowy chyba jednocześnie nas dopada ;D
Małgosiu ... Karolina ;)
Susełku ... na innej kartce tej ocenzurowanej było napisane "dupa" i podobno to też Hania ;D
Prześlij komentarz