16 stycznia 2009

refleksja...

.. tak sobie właśnie pomyślałam co mi wczoraj Matka Własna mówiła o nieprzemęczaniu się. A ja w chwili kiedy Hanka śpi zamiast leżeć brzuchem do góry (na dodatek w dobie lekkiej choroby swojej) i pić kawę to oczywiście kawę piję ale do tego obrabiam foty, aktualizuję bloga, sprzątam, bo mnie coś drażni, gotuję obiad dla Hanki i chyba prasowanie byłoby przegięciem, nie przesadzanie kwiatków było by przegięciem ;) ale ani jednego ani drugiego robić nie będę. Bo nie wspomnę, że z rana byłam już w sklepie i na spacerze z Hanką. Zresztą przecież to normalny matczyny dzień. I jakoś nie przeszkadza mi to. Tylko znowu Matka mówi, nie przemęczaj się a ja niby rozumiem ale zrealizować nie umiem ;)

A Hanka wie, że jest Hanką. Mówi na siebie "Iniania" i klepie się rączką po klacie. Jak chce żebym poczytała jej książkę przylatuje z "mama" na ustach. Bo mama to opanowała, wszystkie rzeczy które moje są nazywane są "mama". Tata też czasami jest "mama". O dziwo, Mama nie jest "tata". Wracającego Tatę z pracy wita jego nazwą własną "tata" nie myląc się wcale. Co ciekawe wie kiedy mówi cicho a kiedy głośno. I czasami szepcze. Piszczeć też umie specjalnie. Coś jeszcze miałam napisać ale zapomniałam.

Aaaa... no i biega. Śmiesznie to wygląda. Aaa... i wczoraj na spacerze zbuntowała się, wyszła z wózka i poszła sama do domu trzymając mnie za rękę jakieś dobre 400 mertów. I baaardzo się jej podobało.

Znowu ruda się robi ;) Bo przez chwilę poszarzała.



1 komentarze:

Anonimowy pisze...

Faktycznie, czasem jestem "mama" :) Dziwne, nie? Chociaż może Hania dostrzega we mnie jakieś kobiece cechy :D