Wtorki są dobre. We wtorek wszystko się układa. Ale poniedziałek? Proszę... porażka.
Dziecko w poniedziałek sobie coś umyśliło. Dziecko w poniedziałek było bo bardzo liberalnym weekendzie. Za bardzo jak się okazało. Dziecko testowało wytrwałość Matki na wszystkie sposoby.
Wchodziła sama na parapet twierdząc, że robiła to już z Dziadzia. Dziadek już widzę jak się wypiera ;) ale Hanka powiedziała więc pewnie COŚ z prawdy w tym było.
Rzucała zabawkami krzycząc radośnie obsadana !!. No z tego Baba się nie wyłga.
Rzucało się z kanapy na fotel i z fotela na kanapę na złamanie karku.
Deptała książki.
A do tego Matka zamiast mózgu ma gluty i ból głowy i inne przypadłości przeziębieniowe resztkowe i bardzo bardzo słaba była psychicznie i dziecko doprowadzało ją do szału.
I vice versa.
Skończyło się to małym załamaniem nerwowym i ostrą słowną reprymendą a potem karą. Jedno dotyczyło Matki inne Hanki. Wybór wg uznania ;)
Dzisiaj wtorek.
Po poniedziałku prawie nie było śladu. Dyscyplina powróciła do stanu sprzed weekendu i prawie sprzed choroby.
Tylko do końca nie wiadomo czy to lepszy humor Matki, czy lepsze samopoczucie Dziecka, czy kary, czy gadanie czy to po prostu wtorek :)
We wtorki można być miniastą ;)
13 października 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz