Lezę sobie, przegalądam blogi i inne, chichoczę w duchu bo głosno nie mogę zeby licho się nie pokapowało i zerkam kątem oka co Ona robi pisząc tego posta ;)
A Licho bawi się kaszą, po kaszy sprząta zakładając sobie różne rzeczy na głowę sprawdzając czy widzę i zareaguję. Widzę. Nie reaguję. I znowu bawi się kaszą ;)
Ludzie to mają dzieci ;)
A w nocy wstając do krzyczącego dziecka pomyliłam prawo z lewym i wygrzmociłam głową w futrynę. Do tej pory mnie mdli. Wstrząśnienie mózgu jak nic. Nosek sobie też odrobinę przestawiłam. Qrde ;)
Ogólnie noc była do bani. Koty wyleciały za okno. Hanka miala sesje marudzenia. Zdarza się najlepszym.
Koniec. Znalazła mnie ;)
Tytuł powinien brzmieć "kocham nasze dziecko" ale to taaakie oczywiste ;)
2 komentarze:
haha
A moze te wymioty czyms innym spowodowane? :) ;]
Pozdrawiam
czymś innym ;)
hahaha ;D
nie wpadłabym na to ;D
Prześlij komentarz