18 sierpnia 2009

na kraków...

Napiszę, że pogoda była piękna... jak już dojechaliśmy po tych 3 godzinach stania w korkach i objazdach.
I że Hanka w Kalwarii Zebrzydowskiej puściła pięknego śniadaniowego pawia.
I była bardzo brudna. I w całej sytuacji najbardziej jej to przeszkadzało.
A tutaj mistrz rozczulania się i jego wybitnie pojętna uczennica po akcji ;)


I Hanka w mieście to rogalik, koniki, ptaszki, ludzie i wszystko było by ok gdyby nie fakt, że rodzice na większość czasu przygwoździli do wózka. Ha. Cwaniaki.

Nie ma to jak rodzinne wyprawy ;)

1 komentarze:

Tata Hanki. pisze...

Nie ma jak rozczulanie :)