21 sierpnia 2009

taki sobie myk...

nie ja jedna otarłam się dzisiaj o geniusza,
wpadłam w pozorny zachwyt nad przebiegiem sytuacji ale tylko do czasu,
dzisiaj na tapecie winogrona,
dałam na miseczce raz,
dałam drugi,
Tato dał trzeci,
Matka dała czwarty i ostatni,
i mówię, że już nie, odstaw miseczkę, następna porcja po obiedzie,
i odstawiła,
a ja głupia dałam się nabrać,
obiadu nie zjadła, ale pora obiadowa była, talerz na stole był więc uznała, że i obiad był,
wiec znowu winogrona,
miseczka,
druga,
trzecia,
zjadła trochę Cioci Asi z talerza obiadu ale odbieranie od ust jedzenia Cioci to dla Hanki wyrafinowana przyjemność, nie liczy się,
z Matką takie rzeczy nie przechodzą ;)

tak czy siak postawiła na swoim,

puenta

a ja właśnie czytam książkę o regułach, dyscyplinie i wychowaniu,

Ha.


Ale na zimniejsze dni jesteśmy przygotowani.
Taka dygresja.



2 komentarze:

Magda pisze...

dopiero teraz ten wpis zobaczyłam. bo poprzednimyślałam, że zamyka temat winogron.
nooo, to się dziewczyny zgrały. idealnie :)

Matka Hanki pisze...

zauważyłam, że czasami trzeba bloggera sobie manualnie odświeżać bo nie łapie ... czasami ;)