Co tym razem było nowego.
A co starego.
Nowość to lody. Nie zawsze chce ale jak już zacznie to dobrze, że ja nie jestem z tych co sobie od ust odbiorą bo zdążę zjeść zanim ona się porzyga ;) Szczera prawda.
I żeby nie było, że mnie na zdjęciach nie ma. Ja też byłam na tych wakacjach. Tylko tak jest u nas zawsze i przeważnie i nie narzekam ale żeby nie było... ;)
Z nowości to chodzenie. Sama. Wózek służył jako bagażowy. Trochę bardzo to utrudniało życie. Bo nie tą stroną chodnika. Bo po ścieżce rowerowej. Bo my do niej - na prawo, na lewo a ona oczy w słup. Ale już umie, że prawa ręka to prawa a lewa to lewa. Czasami nie wierzyła we własne chodzące szczęście i szukała podstępu. Czasami ucieka. Idzie na kolizyjną. Wszystko do naprostowania. Nawet po górach chodziła sama. Pod dosyć strome zbocza. I zbiegać z nich uwielbia. I nawet krzywdy sobie nie zrobiła. I mogłabym tak pisać i pisać...
Ze starości to jedzenie na poziomie. Teraz zupka pomidorowa jest na topie. Pisałam? Chyba. W restauracjach zachować się potrafi. Nie ucieka. Chętnie zjada jak jej zasmakuje. Głodna biega za kelnerami krzycząc "pam, niani, amam, dawaj".
I ogólnie to jest grzeczna (na tyle na ile dziecko może być grzeczne). Ja mam wysoki próg tolerancji ale wydaje mi się, że jest grzeczna ;) Ma swoje odchyły i odloty ale kto nie ma... heh ;)
18 sierpnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarze:
No to niedługo z babcią na Odrodzenie....aga
Prześlij komentarz