Tato wyjechał na weekend.
A Matka to szalona jest w swoich czynach i umyśliła sobie i wdraża w życie. Sama.
A wiadomo. Akcja - Reakcja.
Jesteśmy na etapie odpieluszania. Idzie znośnie. Czasami mam jakieś ale. Nie ciągle. Nakładka na sedes pomysłu Cioci nawet się przyjęła. Chyba jedynie pomysłu z grającym nocnikiem nie przerobiłyśmy. Pielucha z nocy bardziej sucha niż mokra ale jeszcze nie mam na tyle odwagi żeby z niej zrezygnować całkiem. Na spacery również rzadziej wychodzimy bo nie mam pomysłu co jak Hanka siku... w trawę ? A jak nie zrobi? Ale to moje obawy nie jej więc trzeba będzie to w końcu przetestować.
Chciałabym pominąć milczeniem epizod fekalny. Ale się nie da. Skończyło się sprzątaniem. Mega. A teściowie radośni, że się krzątam po domu od rana nawet jak męża nie ma. Ja się dowiedzieli czemu to też było radośnie. A to ich sprawka bo Hanka zajęła się zabawką od nich a nie oznajmianiem potrzeb fizjologicznych ;)
W sumie dobrze, że Taty nie było, bo by się chyba załamał ;)
A po kolejne to zabrałam Dziecku SMOCZKA !!!!
Więcej grzechów nie pamiętam ale za ten ostatni powoli żałuję. Ale konsekwentna muszę być. Zabrałam to zabrałam. Zaczęło się od epizodu samochodowego, gdzie Hanka chciała spać i nieoczekiwanie chciała smoczka a ja go nie zabrałam. Bo po co. W samochodzie usypia bez. No i tłumaczyłam, że smoczek papa w domu został i nie ma. Troszkę pokrzyczała. I usnęła. Wieczorem postanowiłam iść za ciosem, smoczek papa poszedł sobie. Hanka sprawdziła tajne miejsca gdzie zawsze leży. Nie było. Pochowałam. No nie ma, to nie ma. Smoczek papa. Przeleciałyśmy te papa jeszcze kilkukrotnie. Opowiedziałam bajkę o Smoczku, który stał się dużym Smokiem i odleciał. Papa. Potem o jakiejś księżniczce. 10 min marudziła przy usypianiu ale usnęła.
Ale moje obawy krążyły niebezpiecznie wokół dziennych drzemek. Niewyobrażalnie. I słusznie. Trzeba było się przygotować. A nie przygotowałam się.
Efektem czego Hanka dzisiaj nie spała wcale. Próba drzemki skończyła się mega histerią. I nawet nie domagała się smoczka. Po prostu nie wiedziała jak usnąć. A ja nie wiedziałam jak jej pomóc. Czy posiedzieć przy niej? Czy sobie iść? Czy posiedzieć chwilę i dopiero później wyjść? Kiedy później? Do tego rano taaak dużo się działo, bo weekend i babcia i dziadek i Ciocia i sąsiad i ogórki, lody, spinaczowe węże i to chyba za dużo jak na jedną małą głowę do popołudniowego drzemania.
Zresztą do tej pory mam niepewność co do tych drzemek.
Powiem jedno. Wkopałam się.
Akcja Lody.
Akcja Ogórki.
Akcja Chcę Być Jak Spinacz.
Reasumując.
Nie potrafię być samotną matką.
Nawet jak mam za plecami cały pułk rodziny i pomocy.
Hasło podsumowujące.
W kupie raźniej.
;)
22 sierpnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
6 komentarze:
O matko, Matko ;) Aleś pokombinowała :) Chociaż - teraz się powymądrzam trochę, ale tylko troszkę - czytałam gdzieś, że takie zmiany dla dziecka (nocnik, smoczek, samodzielne zasypianie, odstawienie od cycka...) powinno się wprowadzać pojedynczo, w pewnych odstępach czasu.
Niemniej jednak trzymam kciuki żeby Duży Smok mógł sobie już zostać z tą księżniczką ;)
oj Gosiu tak wiem ;) i mocno się biłam se swoimi myślami, że to za dużo... ale Hanka to Hanka i nie raz mnie zaskakiwała a tym razem ja ją wzięłam z zaskoczenia ;)
u nas narazie odpieluszanie. smok do spania musi być. chyba musi. boje się zabrać:) ale też wydaje mi się, że nie ma co przesadzać z wszystkim na raz. do tego dochodzi do nas przedszkole, czyli kolejny meggga stres dla gracka. wiec na razie tylko odpieluszanie.
respect za pomysł ze smoczkiem :) ja nie mam na razie odwagi, odpieluszenie Julki mi wystarczy, na razie rzecz jasna ;) chociaz z moją Julą też tak jest ze mnie zaskakuje i czasem wydaje się ze trzeba czekać a tu dziecko łatwo łapie o co kaman, my na razie mamy bajkę o wróżce księżycowej co zabiera na dzień i oddaje na spanie smoczka może wkrótce zapomni przynieść ;)
Aneczka - kup Ty wróżce Bilobil na pamięć, skoro ona taka zapominalska :D
Kala - wet za wet z tym zaskakiwaniem, jak widzę? ;P
o rany.
ale podziałałaś.
to ja już wiem, po kim ta hanka taka nieobliczalna :)
więc powiem tak: zazdroszczę odwagi. bo ja się boję. szczerze się boję tego smoczka. a z drugiej kusi mnie ogromnie. ale właśnie pocieszam się, że najpierw pokonajmy te pieluchy już do końca i bez powrotów i wpadek. a potem zobaczymy, jak się zaaklimatyzuje w przedszkolu. a potem wezmę głęboki oddech, zapytam o poradę i wskoczymy na tę głęboką wodę.
a tymczasem trzymam kciuki!
Prześlij komentarz