dzisiaj było ciężko
ale nie jestem tu aby narzekać ;) ciągle
miało być ogrodowo
a lepsze okazały się pełne wody wiaderka
i przez tą wodę to miałyśmy małe problemy z sikaniem... bo wiadomo z wodą jak z ogniem ;)
no ale komplikacje sikalnicze były niczym w porównaniu z komplikacjami dziennej drzemki, która w końcu się nie odbyła. nie żeby to Hance przeszkadzało. nawet nie śpiąc od 6.30 około godziny 18 wyglądała kwitnąco. jak młody szczypiorek. czyżby TO nastąpiło. czyżbym się do TEGO przyczyniła. koniec czasu wolnego w ciągu dnia (nastąpił niemy krzyk matki).
za to wieczorem zaskoczyła mnie rozmową... przekształcając obrazki i szczątki zdań wyglądało to mniej więcej tak: słysząc, że jęczy przed snem wchodzę i pytam o co chodzi? a Ta, że prześcieradło, że co prześcieradło?, no Ona, że leży, na co ja, że to jest prześcieradło i na nim się śpi, na co Ona:
'ta, na nim sie pśi'
usnęła.
kurtyna.
24 sierpnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Oj ciężko z tym usypianiem bez smoczka, przyznaję, ale z dnia na dzień coraz lepiej. Dzisiaj pospała do 6 z dwom małymi przerwami na pomarudzenie przez sen ale za to bez mleka! :) Myślę, że jeszcze jakiś rok i będzie już dobrze :)
3 przerwy nocne - 3
2 zmusiły mnie do siedzenia przy łóżeczku aż sama przysnęłam
ale fakt, bez mleka
ale na bezmleczność w nocy chwilowo się nie upieram bo wiadomo, że co za dużo to i Hanka nie przetrzyma ;)
Prześlij komentarz