14 lipca 2009

koszmar się spełnia...

... a przynajmniej mam dzisiaj jego przedsmak. Panicznie boję się chwili kiedy Hanka nie będzie potrzebować swojej popołudniowej drzemki. Ja jej potrzebuję. Nie do spania. Nie do gotowania czy sprzątania. Do miliona innych czynności. Dla mnie.
Dzisiaj Hanka nie śpi. Gdzieś popełniłam błąd taktyczny. Długo spała. Późno wstała. Za wcześnie jej zaproponowałam spanie. Teraz to nieważne. Nie śpi. Układa puzzle z misiem. Puszcza banki. Wozi lakę. Bardziej niż zwykle się denerwuje i niecierpliwi. Ale nawet zjadła obiad. I dojadła moim. Gramy sobie z lekka na nerwach. Może niepotrzebnie. Znalazła na przedpokoju notesik i długopis. Miałam spisać listę zakupów. Robi to za mnie. Chwila przerwy. Zaraz się znowu zacznie.
Jest po 14.00. Nie ma szans dzisiaj już na spanie. I to mówię ja. Matka.
Po Dziecku widać, że się nie zanosi.
Może da się rozebrać z piżamy ;)



5 komentarze:

Magda pisze...

eee, nie to chyba jeszcze nie TO.
jeszcze chyba chwila.
bo wiesz jak jest. jak Hanka coś zrobi, to Tola najpóźniej miesiąc dalej ma to samo. więc błagam :))))

Julko pisze...

Ale może pójdzie spać o jakiejś przyzwoitej wieczornej porze. U nas też pomieszanie, o którym właśnie pisałam. A te dzienne drzemki to fakt, że zbawienne są :)

Unknown pisze...

u nas chyba powoli też zaczyna się, ciężka czasami zagonić, ale jak już zaśnie to 2-3 godziny dla mnie (obiad, prasowanie i chwila relaksu)nie wiem jak inne matki ale ja tego potrzebuje przy takim ruchliwym szogunie i niech to trwa tak jeszcze z rok:)

Bogna Szałkowska pisze...

no... to mogę tylko pozazdrościć. U nas regularne drzemki skończyły się sporo przed 2-mi urodzinami. I w zależności od pogody i czasu spędzonego na dworze dało się je mniej lub bardziej regularnie sprowokować.
Teraz (3lata).. od wielkiego dzwonu. Jak matce chce się sprawić radoszkę... :)

Anonimowy pisze...

Musisz Ją zmęczyć, padnie jak ja teraz. Babcia Aga