13 lipca 2009

zoooooooo.....

Tata chciał.
Mama chciała.
Niedziela spędzona w zoo.
Heh.
W skrócie. Telegraficznym. Hanka styl zwiedzania wyssała w mlekiem matki i wyniosła z genów ojca. Żadnego rozczulania się.
Lew. Amm. Dalej. Słoń. Amm Plap Plap (miały się myć ;) Wiiiii . Dalej. Żyrafa. Amm. Ok. Dalej. Ptaki egzotyczne. Nie widzi. Ale gołąbek siedzi i wróbelek gruchu gruchu i dziug dziug i jest ok. Dalej. Misie. Myś. Dalej. Flemingi jedynie odrobinę ją zainteresowały.
I nie daj boże żeby któreś zwierzę chciało się do niej zbliżyć. Podejść. O nieeee !! żadne tam konie z bliska, żadne osły, kozy, króliczki i inne. Blisko znaczy źle. Silnie zakorzeniony instynkt samozachowawczy.


Ale podobało się. Ludzie. Dzieci. Zwierzęta. Dokładnie w takiej kolejności. Zawsze to jakaś odmiana. Dla rodziców również ;)




No i baoon przy wyjściu musiał być ;)

5 komentarze:

Tata Hanki. pisze...

Mi się nie podobali ludzie - krzyczą, śmierdzą, źle traktują dzieci - naprawdę, szympansy i goryle zachowywały się lepiej niż warszawska dzicz... Następnym razem pojedziemy tam w środku tygodnia, jak wszyscy będą siedzieć w swoich fabrykach.

Magda pisze...

my jedziemy w czwartek - bez dziczy właśnie ;)
może się skusicie?

kala pisze...

Magdo, mimo iż bardzo Was lubię to do zoo nas nie zaciągniecie ;) nie w tym roku ;)
sfotografuj zebrę ;) nam jakoś umknęła w tłumie ;)

Tata Hanki. pisze...

ZDECYDOWANIE NIEEEE :) Mimo, że w miłym towarzystwie. Poczekamy, aż Hanka więcej będzie chłonąć, a ja będę starszy i nie będą mi przeszkadzać różne rzeczy :)

Magda pisze...

no tak podejrzewalam, że powtorka nie tak szybko ;)

Tata Hanki, żebyś się tylko nie przeliczył. BO podobno na starość to dpoiero wszystko ZACZYNA denerwować. Przynajmniej ja się starzeję właśnie w tym kierunku niestety ;)